Главная » Sąd Ostateczny читать онлайн | страница 10

Читать книгу Sąd Ostateczny онлайн

10 страница из 55

Choć w pięknym języku gaelickim claidheamh mòr oznacza „wielki miecz”, broń dowódcy miała długą, delikatną, zwężającą się w stronę sztychu głownię, ostrzoną dwustronnie dopiero w pewnej odległości od jelca z szeroką strudziną. Stosowniej byłoby nazwać ją z włoska: spada. Miecz, lekki i zgrabny, był ledwie „półtorakiem” stosownym dla kawalerzysty, a nie dwuręcznym mieczem pieszego. Dzięki temu cięcia były szybsze, a broń dawała się łatwo prowadzić i hamować samym nadgarstkiem. Dowódcę, ilekroć poczuł wyważony ciężar miecza, ogarniała rozkosz niemal erotycznej natury. Uwielbiał ten miecz i cenił z niczym nieporównywalną przyjemność zadawania nim cichych, czystych i skutecznych ciosów. To przyjemność znana wszystkim praktykom, którym po latach wysiłku, prób, korekt, niezliczonych zawodów i rozczarowań zaczyna w końcu wychodzić to, nad czym się trudzą. Bez wyjątków, bez konieczności ponawiania prób. Bez błędów i bez niepotrzebnego wysiłku. Niezależnie od tego, co jest przedmiotem praktyki. Perfekcyjnie można bowiem wbijać podkowiaki w końskie kopyta, międlić len, zwijać motki wełnianej przędzy albo zdobić karty ksiąg kolorowymi inicjałami. Ten moment przychodzi pod warunkiem, że praktykujący nie przerwie nauki. Perfekcyjna szermierka wymaga perfekcyjnej choreografii. To taniec, którego uczestnicy po chwili początkowego wahania angażują swe ciało w wypady, obroty, uskoki i uniki po to, by zabić lub samemu zostać zabitym. Dowódca znał wszystkie kroki tego tańca i teraz, gdy – tak jak przypuszczał – obrońcy miasta rzucili się na niego bezładną gromadą, z rozkoszą poddał się rytmowi walki. W jego wykonaniu nie było jednak, w przeciwieństwie do bezładnych ruchów jego przeciwników, niczego przypadkowego. Już pierwsze pchnięcie ze zwodem, poprowadzone ponad zastawą, było czyste i skuteczne. Wykonując kolejne odmierzone ruchy, wyobrażał sobie sekwencje, które za chwilę nastąpią, a one posłusznie, niczym tresowane pudle, spełniały to, co zamierzył. Sam wypracował indywidualny styl. Bardzo przypominał on system, który kilkadziesiąt lat później tak pięknie skodyfikował Achille Marozzo. Pierwszeństwo przed pchnięciami należało się tu cięciom, które – niezależnie od tego, czy trafiały, czy nie – dosięgały przeciwnika i płynnie przechodziły w kolejne, tak że miecz nigdy się nie zatrzymywał, a nadgarstek miał wiele pracy. Większość tych cięć poprzedzało zwodzone pchnięcie na twarz lub na korpus przeciwnika prowadzone nad zastawą, z góry na lewo. Potem sztych miecza, wiedziony obrotowym ruchem nadgarstka, przesuwał się za lewym uchem szermierza i następowało cięcie na głowę przeciwnika. Przez umysł szermierza przemykały towarzyszące kolejnym sekwencjom włoskie nazwy: mandrito tondo, mandrito fendente, mandrito squalembrata i wreszcie jego ulubione, prowadzone z dołu do góry, mandrito montante. Drobne stopy w skórzniach pracowały finezyjnie, dbając o odpowiedni dystans i pomagając biodrom w woltach i półwoltach. W odmierzonych ruchach nie było wysiłku, tak jakby choreografia tego starcia została ułożona i przećwiczona już wcześniej. Szermierz, chyba z troski o głownię, blokował uderzenia jedynie płazem i zręcznie operował obejściami i obrotami. Jego przeciwnicy, choć przekonani, że go trafią, cięli i kłuli powietrze w miejscach, w których był przed ułamkiem sekundy, on zaś wykorzystywał ich działanie i energię tak, by się zbytnio nie namęczyć. Zabijanie doskonałe, skuteczne i piękne.

Правообладателям