Читать книгу Sąd Ostateczny онлайн
45 страница из 55
Arcybiskup podsunął mu papier i nie zwlekał z odpowiedzią.
– Minister zdecydował, że do końca roku. Ale ja chcę, żeby to się stało przed świętami Bożego Narodzenia. Po dziesiątym grudnia… Najpewniej w ostatni tydzień adwentu. Myślę, że to będzie środa. Tryptyk wróci na swoje miejsce. I zapewniam cię, Michale, że już nigdy nie oddamy go w świeckie ręce. Ci muzealnicy do końca łudzili się, że nie zdołamy spełnić warunków. Pisali odwołania, próbowali uruchomić urzędników i polityków. Ale ja zadbałem o to, żeby z boską pomocą mieć i urzędników, i polityków po naszej stronie. Lepiej nie pytaj, jak to zrobiłem. – Arcybiskup wstał zza swego monumentalnego biurka i kontynuował tyradę, chodząc po gabinecie. – Próżna ich nadzieja. Zresztą… Chodź, Michale. Ostatnie dni spędziłem bardzo pracowicie. Ja i nasi przyjaciele. Ty jako pierwszy powinieneś to zobaczyć.
Przeszli przez nawę główną, budząc tysięczne echa wnętrza wyniesionego na 35 metrów ostrołukowymi sklepieniami, i skierowali się w stronę kaplicy Świętego Raynolda. Arcybiskup mówił, nie starając się dostosować tonu do akustyki świętego miejsca, wielokrotnie wzmacniającej nawet szept. W efekcie głos dostojnika wypełniał dudnieniem wszystkie zakamarki katedry.