Главная » Sąd Ostateczny читать онлайн | страница 48

Читать книгу Sąd Ostateczny онлайн

48 страница из 55

Pokój, niezbędny do rozpoczęcia negocjacji w sprawie tryptyku, zawarł z ministerstwem dopiero arcybiskup. Zrobił to na tyle dyplomatycznie i sprytnie, że – jak przyznali sami ministerialni mądrale – „zaistniała szansa na rozpoczęcie ewentualnej procedury przewłaszczenia dóbr”. Jak można się domyślać, zmiana na stanowisku proboszcza dokonała się także za sprawą arcybiskupiej dyplomacji.

Kiedy arcybiskup wraz ze swoim towarzyszem stanęli przed wyniosłym filarem kaplicy Świętego Raynolda, purpurat przerwał opowiadanie o ministerialnych perypetiach. Na filarze wisiała kopia tryptyku. Ksiądz Michał doskonale znał to malowidło. Było dziełem dobrego kopisty, ale nie oryginałem. Nie było też tryptykiem, czyli trójskrzydłowym ołtarzem, a jedynie jego pomniejszonym obrazem. Arcybiskup pociągnął Michała za rękaw.

– Trzeba się zastanowić, co zrobić z tym obrazkiem – rzucił.

Ksiądz Malak nie krył zdziwienia.

– Myślałem, że muzeum go chce?

– Pewnie by chcieli, ale mam dla nich coś lepszego. Przy okazji zatka się im usta, żeby nie protestowali i niczego nie kwestionowali. Wiesz, jak to jest przy tego rodzaju windykacjach: „Kościół to banda pazernych sępów”, „napychają sobie kabzy kosztem społeczeństwa” i dalej w tym stylu… Proboszcz chciał zawiesić kopię bliżej ołtarza. Twierdził, że w kaplicy turyści za bardzo się przed nią tłoczą, a wierni, którzy chcą się pomodlić w spokoju… – Purpurat pozwolił sobie na sardoniczny uśmieszek. Ten uśmieszek i teatralne uniesienie brwi czyniło jego twarz dziwnie podobną do oblicza Świętego Wolfganga w scenie spotkania z diabłem, którą odmalował na ołtarzowym panelu Michael Pacher. – Wkurzają się na tych turystów.

Правообладателям