Главная » Brud читать онлайн | страница 42

Читать книгу Brud онлайн

42 страница из 103

– Siema, Zibi – rzucił Mario, podchodząc do Wiktora z szerokim uśmiechem, by uścisnąć mu dłoń. – Stary musi mieć niezłe ciśnienie, skoro aż z urlopu cię tu sprowadził.

– No właśnie nie wiem, o co chodzi, podskórnie wyczuwam, że jest jakaś większa ryfa… Pierdolony zbieg okoliczności, tu przetarg, a tu nagle teczka… – zaczął Zybert. Mario był jedną z niewielu osób, którym ufał w tym kłębowisku żmij.

– Będzie z tego gnój, to pewne, choć chyba nie tak duży, jak się staremu wydaje. Pytanie, czy stać cię na osobistą wojnę ze Skonecznym? – zawyrokował Mario po wysłuchaniu całej historii.

– E tam, na wojnę się nie wybieram, nie jestem samobójcą. Chociaż przyznam, że chętnie bym tego naszego spaślaka jakoś upierdolił. Fajnie by było coś zmienić: albo szefa…

– Albo firmę – skwapliwie dokończył Mario.

– Więc właśnie… – Zybert mrugnął do kumpla.

– To walcz, bo czasu mało, a ja wracam do siebie – powiedział na odchodnym kolega – gdyż z racji spektakularnego awansu na stanowisko koordynatora zespołu pimedianews.pl muszę napisać tekst o równie spektakularnych zmianach w prawie o użytkowaniu wieczystym i gruntach w stolicy. Wiesz, bonifikaty i inne chuje muje dzikie węże, to się teraz toczy.

Правообладателям