Читать книгу Brud онлайн
79 страница из 103
– Dalej pan nie przejdzie, media mogą korzystać tylko z parteru. Chyba że ktoś pana wprowadzi. – Z uprzejmym uśmiechem wyrecytował jeden z karków.
– Nieważne. To nic takiego. – Zybert machnął ręką i wyszedł z budynku. Wrócił na parking, wsiadł do auta i włączył silnik.
Dochodziła szesnasta, gdy pojawił się na barce. Z lodówki wyciągnął przygotowany wczoraj obiad, podgrzał go w mikrofalówce i zjadł, przyglądając się dokumentom z teczki Skonecznego. Po raz kolejny zastanawiał się nad dziurami w życiorysie miliardera.
Przesuwał wzrokiem po zdjęciach. Co jakiś czas wracał do pierwszego i znowu bacznie im się przyglądał. W końcu zrezygnowany odłożył je na miejsce. „Spróbujmy czegoś innego”.
Sięgnął po komputer. Przez dobrą godzinę na witrynie News 24 szukał materiału, o którym wspominała Staruchowska. Bezskutecznie. W końcu wszedł na stronę firmy Intercorp. Kliknął zakładkę „Media”. Zdjęcie rzeczniczki miło go zaskoczyło. Agnieszka Szarota była jego pierwszą miłością na studiach. Po dwóch intensywnych latach zerwali ze sobą przeszło dekadę temu, ale kobieta patrząca na niego z fotografii wciąż była tą samą piękną śniadą brunetką. Znalazł numer telefonu służbowego.