Читать книгу Brud онлайн
77 страница из 103
Jego myśli zaczęły powoli wędrować w stronę Skonecznego, gdy rozległ się głos spikera:
– Zaczynamy pierwszą niedzielną gonitwę! Ostatni koń właśnie wchodzi do boksu! To Esmeralda! Oj! Chyba są jakieś problemy, wyraźnie nie ma na to ochoty. W tej sytuacji może zostać zdyskwalifikowana w ciągu kilku najbliższych minut… Ale… – zawiesił głos – chyba już się udało. Bomba w górę! I ruszyłyyyyy! Piorun na prowadzeniu, tuż za nim Tereka, Morfa i Mars, ale Piorun zwiększa dystans! Po zewnętrznej pozostałe konie mija Esmeralda! – Spiker wyraźnie przyspieszył swoją relację. – Dobiegają do pięćsetnego metra! Zapowiada się niezwykle gorąca końcówka! Zostało dwieście metrów, to już tylko pojedynek między Esmeraldą a Piorunem!
Emocje udzieliły się też Zybertowi, który aż wstał ze swojego miejsca i podszedł do bandy odgradzającej tor.
– Co za wyścig, proszę państwa! Czegoś tak spektakularnego Służewiec dawno nie widział, piękna walka, piękne konie! I… wygrywa… – Spiker teatralnie zawiesił głos, jakby potrzebował chwili, żeby upewnić się, czy dobrze odczytał wyniki. – Esmeralda! – Wypowiedzenie imienia zwycięskiej klaczy sprawiło mu wyraźną ulgę.