Читать книгу Brud онлайн
74 страница из 103
– Bo nie znalazłam kontaktu do żadnego bułgarskiego dziennikarza? Jak pan myśli? Proszę zgadywać – rzuciła z ironią Staruchowska.
– No dobrze. Gdy tylko pani wyjdzie ze szpitala, spotkamy się i przejrzymy notatki. Na pewno coś się uda znaleźć.
– W poniedziałek powinni mnie wypisać.
– Super. W takim razie wtedy się zdzwonimy. Obiecuję, że zajmę się tym tak szybko, jak się da. Mogę spytać o coś zupełnie innego?
– Proszę.
– Czegoś mi brakuje w tej pani historii. Niewiele mówiła pani o pracy w biznesie po odejściu z ministerstwa. Co konkretnie pani robiła? Wszędzie tłumaczenia? – dociekał. Wiedział, że błądzi, ale szukał jakiegokolwiek punktu zaczepienia.
– Zaczęłam pracować w Intercorpie.
– U Waldemara Skonecznego?!
– No tak.
– Dobrze go pani poznała?
– Myślę, że dość dobrze – odpowiedziała niepewnie Staruchowska. Nerwowa krzątanina niemal zagłuszyła jej słowa.
– Wszystko w porządku?
– Tak, to pani oddziałowa ogarnia trochę mój bajzel.
– Czyli nadal macie ze sobą kontakt? – ciągnął Zybert.