Главная » Brud читать онлайн | страница 81

Читать книгу Brud онлайн

81 страница из 103

– Na Korfu?

– A skąd wiesz gdzie?

– Głupie pytanie. Dasz adres? Czy mam go sobie sam znaleźć?

– Skoro jesteś taki obrotny, to rozkminiaj, ode mnie najwyżej kopa możesz dostać. – Agnieszka radykalnie zmieniła ton.

– Spokojnie. Kiedy wraca?

– Nie wiem dokładnie, wspominał o wyjeździe na kilka dni. Chyba ma jakieś spotkania biznesowe, bo z tego, co słyszałam, mają do niego dołączyć kolejni członkowie zarządu. Jak widzisz, prezes nie próżnuje.

– A ten Służewiec jest dla was do wyjęcia? Którym jesteście koniem? Bo chyba nie czarnym?

– Liderem. Szef jest bardzo zdeterminowany.

– Mogłabyś ustawić mi jakiś termin, oczywiście jutro, jak już się zjawisz w robocie. Wiem, że Skoneczny rzadko się wypowiada, ale mógłby się teraz zdecydować na wywiad. O transakcji coraz głośniej, kasa spora, a komunikatów nie ma prawie w ogóle.

– Zobaczymy, co da się zrobić – odpowiedziała wymijająco Szarota. – A, i nie dzwoń do mnie więcej w niedzielę! – Odłożyła słuchawkę z udawanym oburzeniem.

Zybert siedział chwilę w ciszy, dalsze naciskanie Agnieszki nie miało sensu. Zakładał, że skoro nie rzuciła słuchawką od razu, to pewnie spróbuje mu pomóc. Bezmyślnie gapił się przez okienko, po drugiej stronie portu zobaczył kilku wędkarzy popijających piwo i rozmawiających cicho nad rozstawionymi wędkami. W tym samym momencie usłyszał głośne plaśnięcie i poczuł, jak woda rozbryzguje się na jego twarzy.

Правообладателям