Читать книгу Pogrzebani онлайн
27 страница из 92
– Mogę w czymś pomóc?
Odwróciła się i zobaczyła starszego, łysiejącego mężczyznę. Powiedziała, o co chodzi, i dostała klucz. Mężczyzna chciał skserować jej paszport, bezprawnie, bo była Angielką, więc musiała się z nim wykłócać i ściągnąć na telefon odpowiedni przepis.
– Od dawna kseruje pan wszystkim paszporty?
– Nie – mruknął, chcąc jak najszybciej odejść.
Hm.
On wyszedł, a ona poszła do swojego pokoju. Winda była stara, ręcznie zamykana. Wszędzie wisiały ostrzeżenia, żeby do kabiny nie wchodziło za dużo osób. Nie żeby teraz stanowiło to jakiś problem. Na piętrze też ziało pustką, ale tak wyglądał zmierzch każdego podupadającego hotelu. Brak gości, samotność, która dokuczała bardziej niż czyjeś oczy – Cooper potrzebowała ludzi, nawet jeśli nie musiała z nimi rozmawiać.
Zabrała ubrania na cztery dni, dokładnie na tyle, na ile zarezerwowano hotel, więc nie zawracała sobie głowy rozpakowywaniem. Przybory toaletowe rzuciła obok umywalki w łazience. W plecaku miała kilka butelek wody, puszkę lemoniady i gumę do żucia. Zdjęła fioletową kurtkę, zielony top, dżinsy i czarny zegarek z czerwoną obwódką. Weszła do kabiny i sprawdziła ciśnienie wody. Prysznic wzięła przy uchylonych drzwiach.