Читать книгу Pogrzebani онлайн
32 страница из 92
A tak były senne i potulne.
Nie bałyby się, przynajmniej początkowo.
* * *
Kiedy Alec skończył oględziny na farmie pod naładowanym elektrycznością ciemnym niebem, w jedynej kurtce przesiąkniętej intensywnym szarym deszczem, zadzwonili do niego z posterunku. Chciał z nim porozmawiać jakiś starzec – twierdził, że wszystko widział, że tam wtedy był. Włóczęga, który znalazł schronienie w kamiennych ruinach na skraju farmy. Bezdomny bez stałego adresu zamieszkania. Niezarejestrowany na żadnej liście wyborczej. Niemający żadnych znajomych. Oprócz tego, że przyszedł na posterunek i podzielił się opowieścią o zwierzętach i latarce, z ludźmi nie łączyło go zupełnie nic.
– Myślisz, że naprawdę tam był?
– Nie wiem – odparł inspektor. – Sam go spytaj. – I zakończył rozmowę.
Tak więc kisząc się w mokrych spodniach, Alec pojechał do centrum miasta. Posterunek już dawno połączono z miejską biblioteką, większość budżetu hrabstwa przeznaczając na elektroniczne helpdeski, zamiast na normalną recepcję czy poczekalnię. Przy rampie załadunkowej na tyłach biblioteki – niemal pustej i splądrowanej – była winda, ale policjanci używali jej tylko wtedy, kiedy musieli. Wkurzał ich system bezpieczeństwa. Na posterunek wchodziło się bocznym wejściem po prowadzących zygzakiem metalowych schodach.