Читать книгу Pogrzebani онлайн
39 страница из 92
Już nigdy go nie zobaczył.
Rozdział 5
Z odtwarzacza leciała piosenka o końcu świata. Tak głośno, że Alec słyszał ją nawet przez szkło, przez zaciągnięte zasłony, za którymi płonął ogień – prawdziwy ogień i prawdziwe drewno – zalewając salon złocistą poświatą.
W kącie kuchni na końcu korytarza dziecko bawiło się spinaczami do papieru, łącząc je ze sobą, obwiązując wokół drewnianych krzeseł i wieszając na nich zabawki oraz figurki z ruchomymi kończynami.
Alec starał się być dobrym ojcem, bo tylko tyle mógł zrobić. Nie umiał z nim rozmawiać.
Przy kuchence stała żona, mieszając mieloną wołowinę z pomidorami, pomidory z wołowiną.
Kiedy otworzył frontowe drzwi i wszedł do środka, uderzyły go wszystkie zapachy.
– Już jestem! – zawołał. Trochę bezsensownie, bo żona dalej zajmowała się kolacją, a Simon… Cóż, syn dalej zajmował się tym, czym były dla niego łańcuchy wiszących między krzesłami spinaczy. Alec potargał mu włosy i chłopiec mruknął coś pod nosem.
– Jak minął dzień? – spytała Elizabeth, nie odwracając głowy.