Читать книгу Pogrzebani онлайн
42 страница из 92
Po krótkim rozeznaniu próbował też wytłumaczyć synowi, jakie może napotkać problemy z przyjęciem na studia – rysowało się przed nim tyle trudów przyszłości, dlatego chłopak wciąż nie wiedział, co wybrać.
Dziwnych rzeczy żądamy od osiemnastolatków.
Niebo było ciemne. Słońce zaszło, dla koni też. Jesień toczyła wczesnolistopadową bitwę z zimą i następne dni miały być cieplejsze.
Po dzisiejszym deszczu Alec nie mógł sobie tego wyobrazić. Ostatnio coraz trudniej było przewidzieć pogodę.
Otworzył drzwi.
Zapalił światło i zdjął brudne buty. Rzucił je na ganek i przekręcił klucz w zamku. W domu panował ziąb. Rano nie włączył ogrzewania.
Był utytłany błotem i ochlapany bagienną wodą, która zdążyła już trochę wyschnąć. Cały, od góry do dołu, metr osiemdziesiąt bagiennej mazi. Błoto wsiąkło nawet w białą koszulę. Kiedy zaczęło padać na poważnie, narzucił kurtkę, ale może niepotrzebnie. Może deszcz by go opłukał?
Rozebrał się do luźnych bokserek. Spojrzał w wiszące w przedpokoju lustro, pęknięte i uszkodzone.