Читать книгу Pogrzebani онлайн
47 страница из 92
Zawibrowała komórka, zabrzęczały leżące na blacie klucze.
„Piwko. Pod Jeleniem”.
George.
Pisał do niego, ilekroć koledzy szli do pubu. Może nie zawsze, ale na tyle często, że w telefonie zebrało się już sporo SMS-ów. Alec wykręcał się zwykle robotą albo tym, że musi zostać w domu i pogadać z synem.
Nie wiedział, co jest z nim nie tak.
Nie chciał się tak czuć.
Ktoś mu kiedyś powiedział, że miasto poznaje się dopiero po czterech latach. W takim razie musiał zaliczyć jeszcze dwa. Co najmniej, takie miał wrażenie. Cztery lata, pomyślał wkurzony. Dlaczego akurat cztery? Cztery lata minęły jak z bicza strzelił. Cztery lata to nic.
Brakowało mu jej. Po tym wszystkim, co zrobił, po tym, co ona zrobiła jemu, wciąż za nią tęsknił.
Zmienił podkoszulek, włożył kurtkę.
Pomyślał o świecie, w którym kiedyś żył, w którym nie był sam. I wyszedł w noc.
Rozdział 6
Namioty trzepotały, z trudem opierając się nawałnicy. Już przeciekały i woda zbierała się wokół głowy młodej, kasztanowatej klaczy imieniem Sally. Była najlepszą przyjaciółką swojego właściciela.