Читать книгу Dziennik śmierci онлайн
67 страница из 108
– Co tu się dzieje, do cholery? – rozległ się w korytarzu pełen napięcia głos.
Detektyw obrócił się i ujrzał zwalistego łysego mężczyznę, który stał przed drzwiami mieszkania i ściskał w uniesionych rękach kij bejsbolowy. Najprawdopodobniej jeden z sąsiadów, który usłyszał niepokojący hałas i pośpieszył na pomoc.
– Bez obaw – uspokoił go Hunter i wyjął odznakę. – Jestem funkcjonariuszem policji. Wszystko jest pod kontrolą. Proszę opuścić ten kij i wracać do siebie.
Mężczyzna rozluźnił się nieco i pochylił głowę, żeby przyjrzeć się odznace. Nagle wybałuszył oczy, a na jego twarzy pojawił się wyraz zaskoczenia i strachu, kiedy zobaczył coś za plecami detektywa.
– Jezu… – wyszeptał.
Hunter obrócił się błyskawicznie, ale w oknie już nie było nikogo. Angela Wood zniknęła.
Spojrzał znów na łysego mężczyznę, który wzruszył ramionami.
– Skoczyła.
ssss1
Garcia znalazł się na końcu korytarza i zamiast zbiec po schodach, skoczył z rozpędu, pokonując cały ciąg stopni. Kiedy wylądował na półpiętrze, usłyszał za plecami głuchy łoskot. Domyślił się, że Hunter usiłuje sforsować drzwi mieszkania Angeli Wood. Obrócił się i następny ciąg schodów również pokonał jednym skokiem… potem kolejny… i znowu… aż w końcu dotarł na parter.