Читать книгу Sprawa 1569 онлайн
37 страница из 111
– Patrol, który jest tu na miejscu, zabezpieczy teren, jak tylko straż pożarna zakończy czynności – powiedział. – Potem wy to przejmiecie.
– Zawiadomię techników – odparła.
Jej ton stał się bardziej zdecydowany.
Zakończyli rozmowę.
Wisting okrążył palący się dom poza linią wyznaczoną przez barierki odgradzające teren. Trawnik się rozrastał, a ogród mocno kontrastował z domem trawionym przez ogień. Bujny, zadbany, ze ścieżkami i kamiennymi rzeźbami.
Za czarnym ogrodzeniem z kutego żelaza rozciągał się las. Brama była w połowie otwarta. Komisarz pchnął ją czubkiem buta. Zawiasy wydały ochrypły dźwięk. Po drugiej stronie zarośnięta ścieżka prowadziła w głąb lasu. Przez moment rozważał, czy nią nie pójść, ale odrzucił ten pomysł i wrócił do samochodu.
7
6 lipca 1999 roku, godz. 9:08
– Szukają zwłok – powiedział Fredrik. – Tej zmarłej laski – dodał, żeby mieć pewność, że rozumieją, o kogo chodzi.
Wisieli nad kierownicą, przyglądając się ekipie poszukiwawczej idącej tyralierą po drugiej stronie drogi. Część osób trzymała kijki, część – walkie-talkie. Ktoś prowadził psa. Łącznie około setki osób w czerwonych kombinezonach. Szpaler ciągnął się od rowu i znikał w głębi lasu.