Читать книгу Czerwony jeździec онлайн
108 страница из 123
* * *
Dawne Koszary Arakczejewskie ani trochę nie zmieniły się od czasów jaśniepanów oficerów, może nieco się postarzały. Ale mało która stara leningradzka fasada doczekała się w ostatnich czasach remontu.
Długi, niewysoki budynek z rzędem niewielkich wąskich okien ciągnął się aż do samego soboru Smolnego. Zajcew szedł i zachwycał się nim, mrużąc oczy. Złote cebule kopuł posadzone na szykownych błękitnych wieżyczkach dryfowały w oddali. Rozpogodziło się i można było odnieść wrażenie, że wieżyczki soboru odlano z tego samego kruszcu co czyste, słoneczne, majowe niebo, a kopuły – ze skrawków, które zostały po wykrojeniu słońca. Budynek koszar też był na swój sposób imponujący. Prosty i surowy jak wykuta w kamieniu idea dyscypliny. Z miejsca przychodziły na myśl słowa „musztra”, „szpicruta” i „na baczność”. Aż prosiło się tu o pasiastą wartownię jak z czasów imperatora Pawła czy Mikołaja. Nad bramą widniał ślad skutego po rewolucji reliefu z dwugłowym carskim orłem. Z powodu ceglastego koloru i charakterystycznego kształtu pozostałości przypominały pieczonego gruzińskiego kurczaka tapaka z restauracji Hotelu Europejskiego.