Читать книгу Czerwony jeździec онлайн
47 страница из 123
– To tak… Gdyby się nagle okazało, że obstawiłeś niespodziewanego zwycięzcę, to i wygrana byłaby ho, ho!
– Ale ile?
– O to pytaj na hipodromie. Mają pełny spis. Po wyścigu dzielą pulę i wszystko zapisują w księgach rachunkowych: komu, ile, za kogo.
„Mhm” – mruknął w duchu Zajcew. Sądząc po głosie dyrektora hipodromu, nie wszystko tam jednak zapisywali.
– Dobra, Jurko. To rozumiem. A jeśli, dajmy na to, jeden taki postawił na kogoś innego? Nie na waszego słynnego Pierniczka. I jeśli to bynajmniej nie był dureń, ale człowiek inteligentny. Powiedziałbym nawet: sprytny. I, dajmy na to, wiedział, że właśnie tego dnia Pierniczek nie wygra.
– Pierniczek nie wygra?
– Dobiegnie drugi. Potknie się. Zatrzyma. I przegra o taki kawałeczek – Zajcew pokazał go palcami. – O sekundkę tylko.
Jurka nie wyglądał na przekonanego.
– A nasz człowiek wiedział to wcześniej, z pewnego źródła. I nawet sam dogadał się z owym źródłem, że podzielą się wygraną.
– Aaa, o to ci chodzi. Myślisz, że Perłowy sprzedał wyścig? – Jurka z zadowoleniem wyprostował plecy, chrupnął stawami, założył ręce za głowę, unosząc spiczaste łokcie, na jednym z nich było przetarcie. Spojrzał na Zajcewa wesołym, maślanym wzrokiem oszusta. – Nieee. To niemożliwe.