Главная » Czerwony jeździec читать онлайн | страница 52

Читать книгу Czerwony jeździec онлайн

52 страница из 123

– Witaj, przyjacielu.

I w pośpiechu pchnął drzwi i wypadł na zewnątrz. Było mu niewesoło. Lepki, nieprzyjemny ciężar, który poczuł wtedy w klubie, znów przygniatał go od środka.

* * *

Zajcew trzymał się za skórzaną pętlę. Przepełniony tramwaj dzwonił każdą śrubką. Kiście pasażerów uwieszone na obu stopniach zdawały się ciągnąć go w tył. W środku też był ścisk, ale mimo wszystko było luźniej.

Jechali przez Ligowkę w kierunku przedmieść. Miejsce występku. Zajcew miał otwarte oczy, ale nie widział obszarpanych kamienic. Ciężar w jego wnętrzu zniknął. Pozostała gorycz. Kochany, mądry Tuz Trefl – a mimo wszystko dopadło go to porażające wspomnienie potężnych mięśni pod palcami, tej dzikiej, szamoczącej się siły życiowej, którą trzeba zdusić za wszelką cenę…

Zajcew obrócił się i zaczął patrzeć na pasażerów. Na nikogo konkretnego – jego wzrok przemykał po zatroskanych, nieobecnych twarzach. Był to jednak wzrok śledczego. Chłopak w oddali, w sportowej koszulce i kraciastej czapeczce, z wyglądu niczym nie różnił się od innych chłopaków w czapkach. Kołysał się jak wszyscy inni w tramwaju, jak inni trzymał się skórzanej pętli. A mimo to Zajcew dostrzegł to od razu: złodziej. Doliniarz był jeszcze młody. Może nawet nie ma go w kartotece. Zajcew obserwował. Tramwajem szarpnęło. Doliniarz upadł na tęgą kobiecinę z torebką. „Pardon” – i ruszył, przeciskając się przez zatłoczone przejście do wyjścia. „Nie mam na to czasu” – upomniał sam siebie Zajcew. Nie mógł teraz wracać na Grochową, holując doliniarza, zdawać go, wypełniać papierów, tracić godzin.

Правообладателям