Читать книгу Niewierni онлайн
150 страница из 323
Wysłany został do dziadków w Polsce, i to nie tylko dlatego, że w Jemenie trudno było o właściwą opiekę. W ich opowiadaniach, wygrzebywanych na strychu zdjęciach, zabawkach i książkach, we wszystkim, co kiedyś należało do ojca, odnajdywał przynajmniej jakąś jego część, a tego właśnie najbardziej potrzebował.
Z czasem uporządkował swoje uczucia i w pamięci utrwalił mu się idealny obraz ojca. Taki jak w piosence Father and Son Cata Stevensa.
Wtedy Karol zaczął mocno tęsknić za Jemenem, miejscem najszczęśliwszych chwil młodości. Do Adenu przyjeżdżał coraz częściej i zawsze zatrzymywał się w mieszkaniu z widokiem na morze, na osiedlu imienia Karola Marksa w Chormaksarze. Zupełnie tak jak teraz.
I wciąż wydawało mu się, że ojciec żyje, przemieniony za pomocą magii w profesora Ahmeda al-Husajna. W jego baśniowym Adenie czas się zatrzymał.
– Może zrobię herbaty? – zapytał Karol.
– Która jest godzina?
– Po pierwszej…
– Tak mi się wydawało. To ciekawe! Zaczynam wyczuwać upływ czasu… po odgłosach miasta. – Profesor pochylił się do przodu, wziął laskę i zadziwiająco sprawnie się podniósł. – Dobrze, synu, zrób herbaty, chętnie się napiję.