Читать книгу Niewierni онлайн
151 страница из 323
Safir poderwał się, żeby go podtrzymać, ale Ahmed dał ręką znak, że sam sobie poradzi.
– Rozmawiałeś z Wandą? – zapytał niespodziewanie.
– Nie – odparł Karol zgodnie z prawdą.
– Safir… jak długo tak można…?
– Nic się nie zmieniło! To wciąż jest ta sama osoba, a ja chciałbym uwierzyć, że to jest moja matka. – Karol był coraz bardziej poruszony. – Przypomnij sobie, jak się wówczas zachowywała, co mówiła.
– Dzwoni do mnie kilka razy w miesiącu. Prosi, żebyś się z nią skontaktował. Zrób to. Proszę cię.
– To dobrze, że cierpi! – powiedział Karol z satysfakcją w głosie. – Wiem, że tego nie chcesz, bo ją kochałeś. Kochałeś, prawda? Powiedz! – To pytanie wyrzucił z siebie po raz pierwszy. Trochę niezamierzenie i niezdarnie, ale szczerze. – Przepraszam – powiedział po chwili. – Nie chciałem cię…
– Nic się nie stało – odparł spokojnie profesor. – Wanda jest twoją matką i bardzo cierpi. Nawet jeżeli cię skrzywdziła, nie możesz jej karać do końca życia. – Nie odpowiedział na pytanie Karola. – Dzwoniła do mnie dwa miesiące temu i błagała, żebym ci przekazał jej nowy adres i numer telefonu. Prosiła, żebyś się z nią skontaktował.