Читать книгу Niewierni онлайн
166 страница из 323
Ku przerażeniu i jednocześnie zazdrości kolegów wziął pistolet do ręki. Wydawać się mogło, że tym gestem okiełznał cudowną broń i nabył prawo do jej posiadania. Dreszcz smoka na plecach nie pozostawił mu złudzeń, że tak właśnie było.
Przez następne dwa dni Zaricki, Gruzow i Kosow nie rozmawiali o niczym innym i żaden się nie pokusił, by otworzyć skrzynkę i choć raz spojrzeć na pistolet. Snuli najróżniejsze przypuszczenia, padło kilka zakładów i doszło do dwóch kłótni. Zgodni byli jednak co do jednego: Muhamedowa muszą wziąć żywcem, by dowiedzieć się prawdy o tej broni. Wyglądało to tak, jakby tylko po to tu przyjechali i zupełnie zapomnieli, że walczą z terroryzmem, także światowym.
Gruzow wypalił dwa razy więcej papierosów niż zwykle, a Jura Kosow znów powrócił do nałogu. Rozmowy o złotym pistolecie uszczupliły zapasy na tyle, że Gruzow chciał już wyjść i kupić nowy karton. Jednak Zaricki trzeźwo mu tego zabronił, licząc się w każdej chwili z możliwością wizyty Muhamedowa.
Jagan nie uczestniczył w tych rozmowach, bo nie obchodzili go wcześniejsi właściciele tetetki. Teraz należała do niego. Dziwił się jednak trochę i niepokoił, że pistolet w magiczny sposób zatruwa myśli kolegów, pozbawiając ich wrodzonej czy wyuczonej czujności. Jednocześnie czuł satysfakcję, że to właśnie on potrafił opanować jego tajemną moc. To dobrze wróżyło na przyszłość.