Читать книгу Niewierni онлайн
169 страница из 323
Jasne już było, że to nie może być Muhamedow. Jednak Jagan był pewny, że ten mężczyzna to szpica.
Właściwie to tak powinno być – pomyślał. Zaricki popełnił błąd.
Zanim klucz zazgrzytał w zamku, Jagan zrobił błyskawiczną ocenę sytuacji. Uznał po pierwsze, że jeżeli ten człowiek jest szpicą Muhamedowa, który czeka gdzieś w pobliżu na sygnał, użycie ładunku błyskowego nie wchodzi w grę. Po drugie, trzeba gościa wziąć żywcem i szybko przesłuchać. Po trzecie, zdobyć jego telefon komórkowy i ustalić, dokąd przed chwilą dzwonił.
Zajął pozycję w ciemnym przedpokoju, błyskawicznie włożył skórzane rękawiczki i odbezpieczył pistolet. Po chwili drzwi się otworzyły i na podłogę padł z korytarza snop światła, w którym odcinał się cień człowieka. Nieznajomy zawahał się i widać było, że coś go zaniepokoiło – i Jagan od razu wiedział co. Mimo to po kilku sekundach, jakby wbrew sobie, mężczyzna zrobił niepewnie dwa kroki do przodu i znalazł się wewnątrz.
I to był błąd! – pomyślał z satysfakcją Jagan i bez specjalnego wysiłku wymierzył prosty cios ołowianą pięścią, trafiając zgodnie z planem między nasadę nosa a górną szczękę. Głowa intruza odskoczyła do tyłu, aż spadł mu pes.