Читать книгу 1793 онлайн
106 страница из 127
Höss jest pijany, ale wie, że musi wykonać wyrok, bo inaczej stanie się obiektem niezadowolenia ze strony zgromadzonego motłochu. Skazaniec płacze już tak głośno, że przypomina to rozpaczliwe wycie, które sprawia, że tłum trochę się ucisza. Plac ogarnia nastrój wyczekiwania.
Podczas gdy pomocnik kata ponownie stawia nogę na plecach skazańca, Höss pluje w dłonie, unosi topór i z głuchym hukiem opuszcza go na przywiązaną do pieńka rękę. Skazaniec wyje z bólu, a pomocnik kata podnosi z błota odciętą dłoń i rzuca ją ludziom. Podobno odcięte palce skazańca przynoszą szczęście. Na przykład kciuk uratuje złodzieja przed wymiarem sprawiedliwości, kiedy zechce coś ukraść. Wielu złodziei to ludzie zabobonni. Ręka zostanie najpierw poćwiartowana na kawałki, a potem sprzedana przez ulicznego chłopca, który wyprzedził innych w walce o nią.
Höss podchodzi bliżej, żeby zadać skazańcowi śmiertelne uderzenie. Mężczyzna krzyczy ochrypłym głosem, który przypomina dźwięki dochodzące z innego świata, jak echo zza parawanu odgradzającego żywych ludzi od czyśćca.