Читать книгу 1793 онлайн
108 страница из 127
Mickel Cardell odwraca się od miejsca, w którym przed chwilą doszło do egzekucji. Unosi głowę i na wysokości drogi widzi drobną, ubraną na czarno postać Cecila Wingego. Tak niespodziewane spotkanie wywołuje w nim wątpliwości, więc przez dłuższą chwilę stoi bez ruchu i go obserwuje, chociaż sam się nie ujawnia. Blada twarz Wingego nie zdradza żadnych uczuć, nie widać na niej śladów świadczących o tym, że to, co się tu przed momentem wydarzyło, w jakiś znaczący sposób na niego wpłynęło. Dopiero gdy Cardell podchodzi bliżej, widzi, że Winge zaciska swoje wąskie palce na lasce z taką siłą, że aż knykcie mu zbielały, a cała ręka drży niemal po łokieć.
Winge stoi zatopiony we własnych myślach. Wciąż jest odwrócony w stronę miejsca, gdzie odbyła się egzekucja. Kiedy Cardell staje przed nim, otrząsa się z zamyślenia. Nad szubienicznym wzgórzem w Hammarby zaczyna padać deszcz.
– Witajcie, panie Mickelu. Nie widziałem kata w akcji od lat. Przybyłem tu więc, żeby zobaczyć, jak w kontekście zbrodni, którą obaj badamy, stosowana jest sprawiedliwość. Jeśli powiodą nam się nasze zamierzenia, taki sam los czeka naszego sprawcę.