Читать книгу 1793 онлайн
20 страница из 127
– Dziękuję za zupę i za troskliwość, ale myślę, że od tej pory będę jadał wieczorny posiłek w mojej własnej izbie.
Wychodząc z pokoju, słyszy za sobą głos Roseliusa.
– Jeśli głowa mówi jedno, a rzeczywistość nakazuje robić coś innego, wniosek jest prosty: coś złego dzieje się z głową. Dla kogoś takiego jak ty, człowieka z klasycznym wykształceniem, powinno to być oczywiste.
Winge nie odpowiada, ale ponieważ jest już poza pokojem, może udać, że nie słyszał.
Wlecze się korytarzem na chwiejnych nogach i wchodzi schodami na piętro, gdzie od lata wynajmuje u powroźnika izdebkę. W pewnej chwili jest już tak zdyszany, że musi się zatrzymać. Stoi nieruchomo, wsparty o framugę drzwi.
Za oknami rozciąga się spokojne przedmieście. Słońce już zaszło, zbocza opadające w kierunku płytkiej zatoki Saltsjön porasta sad. Za drzewami widać światła wyspy Skeppsholmen, na której marynarze odpracowują dniówki z nadzieją, że dzięki zarobionym pieniądzom będą mogli przenocować pod dachem. Trochę dalej można dostrzec wieże kościoła św. Katarzyny. Wieje wieczorna bryza.