Главная » 1793 читать онлайн | страница 99

Читать книгу 1793 онлайн

99 страница из 127

– Wybaczcie, panie Winge, ale przed podróżą muszę spakować trochę rzeczy. Pomogłem wam zwietrzyć trop, więc teraz podążajcie za nim przez las. Zapolujcie na waszą zdobycz. Zauważyłem, jak zmienił wam się wyraz twarzy. Mnie nie oszukacie! Na pewno jesteście wilkiem. Zawsze nim byliście. Widziałem wielu takich jak wy. Tyle że nikt nie może biegać z watahą, nie akceptując jej warunków. Macie siekacze, a w oku błysk drapieżnika. Zaprzeczacie, że kieruje wami żądza krwi, ale ja czuję, że ona otacza was z każdej strony. Pewnego dnia wasze zęby zabarwią się na czerwono, a wtedy sobie przypomnicie, jak bardzo miałem rację. Będziecie kąsać głęboko. Całkiem możliwe, że okażecie się znacznie lepszym wilkiem od innych. Ożywiony taką nadzieją, życzę wam dobrej nocy.

ssss1

Cardell budzi się zlany potem. Siano, którym wypchany jest materac, kłuje go w plecy. Na jego ciele roi się od wszy. Po drugiej stronie obitych deskami ścian płacze dziecko, chwilę potem dołącza do niego inne, ukryte gdzieś w labiryncie klitek, izdebek i komórek. Cardell wciąż ma kaca po wczorajszym wieczorze, gdy postanowił opić wnioski dotyczące lektyki, o której opowiadał mu Stubbe. Chce mu się sikać, więc rozwiązuje sięgające kolan spodnie, w których zasnął. Stoi nad nocnikiem, mocno się zataczając. Potem otwiera okno i wprawnym ruchem wylewa zawartość naczynia na podwórko. Chmury płyną na tak niskiej wysokości, że wieża katedry na Starym Mieście wydaje się niewyraźna i zamazana, robi wprost upiorne wrażenie. Wskazówka na tarczy zegara wskazuje godzinę dziewiątą, ale dostrzega ją dopiero wtedy, gdy aż do bólu wytęża wzrok. Czuje, że koniecznie musi sobie strzelić klina.

Правообладателям