Читать книгу Grzeszna i święta онлайн
29 страница из 42
– Tak się cieszę, że jutro jedziemy – powiedziała i rzuciła mu się na szyję. Marcin nic nie odpowiedział, odwzajemnił uśmiech i zaczął ją namiętnie całować. Nogą zamknął drzwi i napierał na nią tak bardzo, że oparła się o ścianę. Jego prawa ręka powędrowała pod krótką, plisowaną spódnicę. Chwycił ją za udo i gwałtownie uniósł je tak, że lewa noga Anny oplotła go. Anna słyszała przyspieszony oddech ukochanego. Jej szyję pokrywały kolejne pocałunki, a pod czarny, koronkowy biustonosz wślizgnęła się dłoń Marcina. Nie było w tym jednak nic delikatnego. Przyciskał ją do ściany coraz mocniej, a jego pieszczoty stawały się nachalne. Miała go tak blisko, że czuła między udami jego nabrzmiałą męskość. Poczuła dyskomfort i wyrwała się z jego ramion.
– Co ty robisz? Udusisz mnie!
– Nie uduszę – zaśmiał się nerwowo i znowu wziął Annę w objęcia. – Nie kontroluję się przy tobie – wyszeptał jej do ucha i, tym razem już delikatnie, pocałował ją w policzek.