Читать книгу Bez winy онлайн
110 страница из 132
Kobieta około pięćdziesiątki podeszła z wahaniem.
– Tak… Może…
– Co panią do mnie sprowadza?
– Może to niedorzeczne, ale moja partnerka zaginęła. Nie ma jej od niedzieli.
– Od niedzieli? Jak to „zaginęła”?
– W niedzielę około południa wyszła z naszego domu. W Redruth.
Redruth to była sąsiednia miejscowość. Posterunkowa Cavendish skinęła głową.
– Dokąd się udała?
– Wybierała się do Barnstaple. Zapisała się tam na trzydniowe warsztaty. Więzi rodzinne, odkrywanie własnego ja… Takie tam rzeczy.
Ze sposobu, w jaki jej rozmówczyni wypowiedziała słowa takie tam rzeczy, Cavendish wywnioskowała, że partnerki miały odmienne poglądy na temat sensowności istnienia tego rodzaju grup terapeutycznych.
Sięgnęła po długopis.
– Po pierwsze, proszę mi podać swoje nazwisko.
– Munroe. Constance Munroe.
– Mieszka pani w Redruth?
Constance Munroe podyktowała dokładny adres.
– A pani partnerka?
– Alice Coleman. Lat pięćdziesiąt siedem. Mieszka pod tym samym adresem.
Posterunkowa Cavendish wszystko starannie zanotowała.