Читать книгу Bez winy онлайн
117 страница из 132
– Jeszcze parę dni i będzie tu całkiem przytulnie – powiedziała na głos Kate. Pocieszała samą siebie. Najsmutniejsze bowiem było to, że wciąż mieszkała sama. W łazience, jak dotychczas, stanie tylko jeden kubek na szczoteczkę do zębów i nadal będzie prała tylko własne ubrania. Pewnie kłóciłaby się o to, kto ma wynieść śmieci, gdyby tylko miała do tej sprzeczki partnera. Skończyła czterdzieści cztery lata i jeszcze nigdy nie wytrwała w dłuższym związku. Podejrzewała, że wszelkie szanse, aby to zmienić, zostały zaprzepaszczone.
Zajrzała do ogrodu. Messy przysiadła na środku trawnika w wieczornych promieniach słońca i wydawała się nader zadowolona. Przynajmniej ona. Kate zaczęła rozpakowywać pierwsze kuchenne pudło. Ekspres do kawy stał już na kredensie, ale nazajutrz o poranku potrzebowała kubka, łyżki i cukiernicy.
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
Pewnie znowu sąsiadka, pomyślała trochę podenerwowana. To miła i troskliwa kobieta, ale Kate wiedziała, że będzie musiała wyznaczyć wyraźne granice, jeśli nie chce, aby ją nieustannie absorbowała.