Читать книгу Bez winy онлайн
54 страница из 132
Robert – pomyślał Caleb. Nie był zaskoczony. Za to głęboko zraniony. Robert Stewart. W końcu jest tam, gdzie zawsze chciał się znaleźć.
W sobotę lawina ruszyła. Prasa rozpętała prawdziwe piekło. Martwa matka. Dwoje martwych dzieci. Policja, wezwana na czas, stała bezczynnie na ulicy przed budynkiem. „Dlaczego nic nie zrobiliście?” – zapytywała „Yorkshire Post” na pierwszej stronie.
Poniżej zdjęcia ofiar: Yasmin White, młoda, delikatna kobieta o dużych ciemnych oczach i bardzo poważnej twarzy. Ava White, lat siedem. Sina White, lat sześć. Wesołe dziewczynki o brązowych lokach i ciemnych oczach.
„Czy musiały umrzeć, bo policja za długo zwlekała?” – pytano w komentarzu. Poruszono kwestię nieobecności policyjnego psychologa („Czy zdołałby powstrzymać zdesperowanego ojca przed tym strasznym czynem?”), by następnie dobrać się do skóry szefowi całej akcji, komisarzowi Calebowi Hale’owi: „Ma na rękach krew małych dziewczynek” – twierdzono, a dwa zdania później dopisano, że Hale był tak agresywny i mało taktowny w rozmowie z ojcem rodziny, że to on spowodował eskalację gniewu. Nigdzie nie wspominano o alkoholu. Jeszcze nie. Caleb wiedział, że to się może w każdej chwili zmienić.