Читать книгу Bez winy онлайн
57 страница из 132
– Inspektorze Stewart – zagadnął oficjalnie Caleb.
– Sir – odparł Robert.
Stali naprzeciw siebie w przedwieczornym blasku słońca. Pachniało ciepłym asfaltem i różami kwitnącymi w jednym z przydomowych ogródków. Dało się też wyczuć lekką woń soli i morza. Zapachy letniego wieczoru. Miastem wstrząsnęła tragedia, która znalazła się teraz na ustach wszystkich, ale wcale nie kładła się cieniem na tym łagodnym wieczornym nastroju.
– Dlaczego? – zapytał Caleb po kilku chwilach milczenia.
Robert wiedział, co ma na myśli.
– To już jest nie do zniesienia – odparł. A po chwili wahania dodał: – To pan stał się nie do zniesienia.
– Czy uważa pan, że byłem wczoraj pijany? I dlatego nie sprostałem zadaniu?
– Wyczułem, że pan pił. I zauważyłem, że nie czuł się pan najlepiej. Oblewał się pan potem i desperacko rozglądał za jakimś zacienionym miejscem. Wyglądał pan tak, jakby ledwo trzymał się na nogach.
Trudno było temu zaprzeczyć. Caleb aż za dobrze pamiętał, jak mocno przygrzewało słońce. A do tego wrażenie, jakby język przykleił mu się do podniebienia. Złe samopoczucie dawało mu się we znaki – mimo to był w stu procentach przekonany, że sprawa nie potoczyłaby się inaczej, gdyby nie pił. Nawet na trzeźwo powziąłby te same decyzje.