Читать книгу Bez winy онлайн
64 страница из 132
Zastanawiałem się, czy nie wyjść i go nie zagadnąć, ale zarzuciłem ten pomysł. I co miałbym mu powiedzieć? „Czemu pan tu stoi? Czemu pan patrzy na mój dom?” Bałem się, że zrobię z siebie głupca. Nie robił nic złego. Przecież można sobie stać i patrzeć. To nie jest zakazane.
Zostałem więc w domu. Obserwowałem go przez kuchenne zasłony. Nigdy wcześniej nie widziałem tego człowieka na oczy, a z tej odległości nie mogłem mu się lepiej przyjrzeć. Tak czy owak, jego fizjonomia, czarne włosy, wzrost, szerokie ramiona nie budziły w mojej pamięci żadnych skojarzeń.
Czego on chce?
Zapewne istnieje zupełnie niewinne wytłumaczenie.
Porozmawiam z Islą, gdy zjawi się we wtorek. Może jej przyjdzie coś do głowy. Jak już wspomniałem, Isla jest nieco tępa, ale twardo stąpa po ziemi. Zawsze zachowuje spokój.
Ale nie wie wszystkiego o moim życiu. I całe szczęście. W przeciwnym razie pewnie nie chciałaby dłużej u mnie pracować. To jednak nie pozwala jej właściwie ocenić, czy ten człowiek… czy ma on coś wspólnego z ówczesnymi wydarzeniami. I właśnie dlatego będzie miała na mnie kojący wpływ. Cóż za paradoks. Jedno wielkie samooszukiwanie się. Uspokaja mnie ktoś, kto nie zna faktów. Kto nie potrafiłby tego zrobić, gdyby je znał.