Читать книгу Bez winy онлайн
97 страница из 132
– Tak, to możliwe – przyznaję.
– Widzi pan – uspokaja mnie Isla.
Nie lubię, gdy rozmawia ze mną jak pielęgniarka albo opiekunka geriatryczna. Po przyjacielsku i trochę tak, jakbym był niespełna rozumu.
Zostawiam ją w spokoju. Zabiera się do sprzątania, zaczynając od kuchni, skąd patrzyła przez okno. Przechodzę do salonu, ciężko opadam na fotel. Z kuchni dobiegają szum bieżącej wody i szuranie krzeseł wokół stołu jadalnego. Jak kojąca jest świadomość, że w pobliżu przebywa ktoś drugi, pracuje, chodzi tam i z powrotem… tak prozaicznie, tak zwyczajnie, znajomo, swojsko. Kiedyś tak właśnie bywało, zanim odeszła Alice. Trudno sobie wyobrazić, że mieszkaliśmy we czwórkę, a nawet w piątkę, jeśli doliczyć Ksenię. Tyle radości życia wokół mnie. Tyle szczęścia. Czy celowo to zniszczyliśmy, wszyscy pospołu? Nie, to było przeznaczenie, nieszczęście, potworne nieszczęście.
Okropnie się boję, że obcy za oknem ma z tym nieszczęściem coś wspólnego.
ssss1
ssss1
– Naprawdę chciałbym wiedzieć, jak mogłaś wpędzić siebie i nas w takie kłopoty! – powiedział markotnie Jacob Paget. Właśnie skończył rozmowę przez telefon i gniewnie cisnął słuchawką o stół. – To był ten Jenkins z policji North Yorkshire. Chce ponownie z nami rozmawiać.