Читать книгу Kara to nie wszystko онлайн
22 страница из 63
A czy kobiety lubią być więzione? Lubią być ofiarami? Rozprzestrzeniła się taka powszechna bzdura. Powszechna bzdura ma zaś moc zaklęcia. Ale jest i przeciwzaklęcie. Znajdziecie je w baśni Andersena: Król jest nagi!
Anna była naga i przypominała sobie, kiedy nago widziała komisarza Sławka Jarosińskiego. Siedzieli razem w jego wannie. Anna była odprężona. Lekko nawalona po winie. Lekko nasycona po kolacji, którą mężczyzna sam przygotował. „Co jest grane?”, zastanawiała się. „Kiedy on mi przypierdoli? A może już to zrobił, zmuszając mnie, żebym weszła do wanny? Żebym klęczała w wannie, pomiędzy jego rozsuniętymi nogami, i obciągała mu fiuta? Prychała wodą, traciła oddech, ssała i miała z tego przyjemność”. Nie pozwolił jej doprowadzić sprawy do końca. „Białko się ścina” – szepnął jej chłopięcą tajemnicę prosto na uszko. Wyszedł, otrzepał się jak pies, a później wyciągnął ją z wanny. Śmiała się.
Zabrał ją do pokoju, położył na łóżku i takiej czystej, takiej wymytej, wymoczonej, aż porobiły jej się „praczki” na opuszkach palców, zafundował minetę życia. Krzyczała. Wszedł w nią gwałtownie, kiedy była cała lepka i śliska. Ściskał jej ręce, które wyciągnął za poduszkę ku górze. Kiedy znowu doszli, nie klepnął jej zwyczajowo w biodro i nie kazał wyjść. Ewentualnie kawa i „pa, dzwoń, Anno, po Ubera”. Pozwolił jej leżeć obok. Pozwolił zasnąć. Powiedział: „Śpij, co będziesz wracać po nocy?”. Zupełnie jakby tyle razy wcześniej miał z tym jakiś problem. Pozwolił zasnąć, ale Anna długo nie zasypiała. Słuchała, jak Sławek oddycha, wąchała go, uczyła się oddechu. Niby akurat to znała z hoteli, ale teraz było jakoś inaczej… Zresztą, bądźmy szczere, i z hoteli potrafił ją wypraszać albo ulatniał się, kiedy ona się myła. W końcu zmorzył ją sen. I nie śniła żadnego koszmaru. A rano patrzyła, jak on się goli i słońce za oknami było jakieś jaśniejsze. I zjedli razem śniadanie, jak normalni ludzie. Ponieważ była to niedziela, na upartego mogliby ją spędzić razem.