Главная » Kara to nie wszystko читать онлайн | страница 23

Читать книгу Kara to nie wszystko онлайн

23 страница из 63

– To ja już sobie pójdę – powiedziała Anna, kiedy dwie godziny dzieliły ich od południa.

Gdzie w tym wszystkim był haczyk?

Ewa jak zwykle musiała zatrzymać czerwoną mazdę przed kutą bramą. Ta była zepsuta i trzeba ją było otwierać ręcznie z panelu ukrytego w załamaniu muru, który latem porastał roślinnością. Kobieta aż sapnęła z irytacji. Miała ochotę zakryć sobie uszy, z takim skrzypieniem – godnym taniego horroru, drzwi przed nią się otwarły. Wróciła do auta. Nie ruszała jednak, oparła głowę na kierownicy. Kiedyś byli bogaci. Teraz wszystko się sypało. To znaczy jej życie małżeńskie sypało się już wcześniej, ale mogła zaszpachlować ten fakt remontem pokojów, nowym meblem, nawet jakąś sztuką nabytą w jednej z cudownie aroganckich warszawskich galerii. Teraz nic. Przejechała przez bramę. I nie wysiadła, aby ją zamknąć. Zerknęła w boczne lusterko. W ledwo co rozjaśnionym światłami podwórku majaczyła rozwarta gęba jej posesji. Nie mieli psów, więc Ewa nie bała się, że uciekną i pójdą w wieś, którą nuworysze uparcie nazywali wiejskim siołem, a tak naprawdę była to nowsza część Józefosławia. Córkami się nie martwiła. Czyż nie było z nimi Kasi? Ta to poradzi sobie wszędzie.

Правообладателям