Главная » Kara to nie wszystko читать онлайн | страница 29

Читать книгу Kara to nie wszystko онлайн

29 страница из 63

Chodziła do niego do domu, do tej luksusowej, ale małej kawalerki. Zdejmował z niej płaszcz i całował, a później od razu zabierali się do rzeczy… Jednak nie tamtego razu. Zamachał jej przed nosem kluczem.

– Wyprosiłem od ciecia. Choć pokażę ci… – wziął ją za rękę, wyszli na korytarz. Klucz pasował do mieszkania na tym samym piętrze.

– Sto osiemdziesiąt metrów. Cudo. Nie rozumiem, czemu się jeszcze nie sprzedało – stąpała głucho po wycyklinowanym parkiecie, a on kolejno otwierał drzwi do pokojów. Miasto majaczyło za wielkimi oknami. – Taka okazja. Taka okazja dla nas… Ja nigdy nie dostałbym kredytu bez wkładu własnego… Ale ty… Ale my…

Pokręciła głową.

– Mogłabyś się rozwieść. Czy nie należałaby ci się jakaś spłata?

Czy gdyby się rozwiodła, Witek ożeniłby się z nią? Kiedy zorientuje się, że na domu ma hipotekę?

Udawała, że to przemyśli. Udawała też podczas seksu na tej nowiutkiej podłodze. Powiedział jej, że jest sucha. Prawie się rozpłakała.

Rozpłakała się naprawdę, kiedy zaparkowała swoją mazdę i szła do niego z zakupami. Wychodziła właśnie zza węgła i raptem musiała się cofnąć… Z apartamentowca wyłonił się Witek. Opierał dłoń w cienkiej rękawiczce na łopatce rachitycznego chłopca. Za nimi kroczyła bardzo młoda blondynka. Podjechała taksówka. Otworzył blondynce drzwi, a dzieciaka uściskał. Odjechali.

Правообладателям