Главная » Kara to nie wszystko читать онлайн | страница 33

Читать книгу Kara to nie wszystko онлайн

33 страница из 63

Teresa Stankiewicz była dobrze po siedemdziesiątce. Daleko jej było jednak do drobnej seniorki. Twarz miała dużą, rysy twarde. To wrażenie podkreślała jeszcze mocna trwała złożona z drobnych loczków. Ręce potężne, z szerokimi paznokciami. Na prawej dłoni dwie obrączki – własna i po zmarłym mężu. Teresa Stankiewicz co rusz ocierała łzy. Kiedy się kręciła, szeleściła torba pełna lekarstw, którą ułożyła sobie na brzuchu. Była zbyt zajęta wewnętrznym cierpieniem, żeby zwracać uwagę, że siedzi na legendarnym ogrodowym krześle, które Anna kupiła, aby prędzej przesłuchiwać świadków. Prędzej i konkretniej, jej osobiste narzędzie tortur z Castoramy.

Kiedy Anna przekładała druki do wypełnienia, wiedziała, że śledztwo zostanie wszczęte, a potem – z błogosławieństwem ogółu – skieruje do prokuratura pismo o jego umorzenie, podając za okoliczności artykuł 1 paragraf 2 k.k.: „Znikoma szkodliwość społeczna czynu”.

– Proszę opisać, co pani robiła, kiedy popełniano przestępstwo?

– W aptece byłam. Kolejka, bo akurat jeden z terminów emerytur był i cała dzieciarnia, bo my się dzieciarnią wzajemnie nazywamy, przyszła realizować recepty. W dodatku zawsze to impreza towarzyska… – Stankiewicz była ironistką, o co Anna wcześniej by jej nie podejrzewała. – Taki Jacek Plackiewicz, sąsiad, to farmaceutkę zaczął rwać na swoje hemoroidy. Że go swędzą i żeby coś mu dała… A inna nieznana kobieta pokazywała dekolt, bała się, że różę tam ma. Takie plamy miała.

Правообладателям