Главная » Kara to nie wszystko читать онлайн | страница 42

Читать книгу Kara to nie wszystko онлайн

42 страница из 63

– Czasem nie wyrabiamy – powiedziała Wanda, której Tomasz wtedy jeszcze nie znał jako Wandy. Trzymała opakowanie ciasteczek posypanych cukrem, ale nie z zamiarem poczęstowania psów. Niosła je dla małej dziewczynki, która przyszła tutaj z matką. Matka, pewnie rówieśniczka podkomisarza, obgryzała paznokcie i, przyciskając do brzucha tanią torbę ze skaju, cała aż podrygiwała na krześle w poczekalni. Dziewczynka siedziała obok, niewzruszona jak kamień i to niewzruszenie go przeraziło, kiedy oczy mężczyzny i dziecka się spotkały. Czego ono było świadkiem?

Recepcjonistka tymczasem powtarzała niby mantrę do telefonu: „To nie pani wina, to nie pani wina… Nie, nie sprowokowała go pani…”.

– Kolejny gwałt na randce – wyjaśniła Wanda. Gdyby Tomasz mógł, to po prostu obróciłby się na pięcie i wyszedł. Ale nie mógł. Pola… Pola nie mogła być od niego lepszą policjantką… Dokładnie o to właśnie chodziło.

Teraz weszli do windy. Tomasz poczuł zapach gumy do żucia, którą żuła Pola. Stanęła plecami do małego lustra, podkomisarz przeciwnie. Mrużył oczy i zerkał na kolekcję zaskórników na swojej skądinąd przystojnej twarzy.

Правообладателям