Читать книгу Kara to nie wszystko онлайн
44 страница из 63
– Uwierzyłbyś… – chciała to Tomkowi opowiedzieć jako dowcip, ale on schylił się już, zgiął, oparł ręce o kolana i oddychał chrapliwie. Nagle zaczął zajmować więcej miejsca i spychać policjantkę w narożnik. Nie podobało jej się to. Poczuła się osaczona. Wydawało jej się nieprawdopodobne, że na klaustrofobię może cierpieć facet, który większość dnia spędza w informatyczno-technicznym policyjnym pokoiku, takim z zalepionymi oknami. Skazany na towarzystwo niezliczonych monitorów i pudeł z ledwo rozpoznawalnym sprzętem.
– Nigdy nie byłeś na nasłuchu? W furgonetce?
– Raz. Wypierdolili mnie. I wylądowałem u Hwieruta.
– Po jednym razie?
– Rzygałem…
– To na razie się wstrzymaj – skanowała windę. Tak jak zapamiętała, obok mazai wykonanych pisakiem, była inna wlepka. Z infolinią fundacji. Kurwa, też zajęte. A obok chrapliwy oddech.
– Mnie też wypierdolili – powiedziała z namysłem. – I też mi się chciało rzygać, ale nie rzygałam.
Tomek uniósł głowę. Pola nigdy nie chciała opowiadać o przeszłości.
– Za to, za co zwykle wylatują spódnice… Że nie potrafiłam utrzymać majtek na miejscu…