Читать книгу Kara to nie wszystko онлайн
49 страница из 63
Tymczasem Anna była zrozpaczona. Nic strasznego… Na to schorzenie cierpi połowa populacji. Zrobiła porządek w aktach, a nawet dokonała reformy w wydawaniu talonów na benzynę – nie kończyły się dla radiowozów już w połowie miesiąca. Wszyscy byli na nią wkurwieni. Komisarz Sławek Jarosiński usłyszał od kumpli, że chyba przestał się sprawdzać… Na tyle głośno, żeby i Anna to usłyszała. Opierdoliła go na następnym policyjnym briefingu za nową wodę toaletową pachnącą kocimi sikami. Odparł z uśmiechem czarusia, od którego tańczyła jej wagina, że to Nasomatto Duro. I że zawsze opuszcza po sobie deskę klozetową, co było bardziej skierowane do reszty niż do Anny. Chichy. Zdecydowanie już wszyscy wiedzieli, kto z posterunku odrabia wachtę przy cipce Anny. Tylko że to nie pomagało na samotność. Już nie. Albo po prostu było za słabe i potrzebowała mocniejszych wrażeń. Co ciekawe, przez romans nie straciła szacunku podwładnych. Niby nic takiego nie powinno się zdarzyć, ale… zdarzyło się. Była cholernie dobrą policjantką. Jedną z tych, co – trzymając plastikowy nóż – ruszy na osiłka z sig sauerem. I wygra. Stawała się fanatyczką. Stawała się nieodrodną córką Hwieruta, choć nie łączyły ich żadne więzi krwi. Co do ojca, to kontakt z nim miała ostatecznie zerwany. Nie lepiej było z matką. Matką Marią. Wieczną Dolores.