Читать книгу Kara to nie wszystko онлайн
50 страница из 63
Pewnego dnia zauważyła, że i Pola przesiaduje po godzinach. Ona chyba nie narzekała na samotność? Podobno mieszkał z nią ktoś z rodziny. Matka właśnie. W każdym razie coraz częściej mijały się wieczorami.
Patrzyła na opuszczone ramiona Poli. Na jej dłonie w tatuażach, zaczerwienione, spierzchnięte, jakby potrzebowały kremu. Na kręgi szyjne rysujące się niby polne kamienie, kiedy poluzowała kołnierzyk munduru i zwiesiła głowę.
– Co robisz? – zapytała po godzinie, kiedy ptaki położyły się już do snu.
Na ekranie policyjnego kompa rysowała się recenzja książki, kryminału, raczej coś nowego, zwykle policjanci przesiadywali i leserowali przed pasjansem. Kryminałów wszyscy tu nie znosili. Zwykle bywały absurdalne. Romantyzm i buta pisarzy, w wywiadach radośnie paplających o researchu, kiedy nie zdarzyło im się nawet zapłacić mandatu za srającego psa, była osłupiająca, odrażająca i ogłupiająca jednocześnie.
– Kto to? – zapytała inaczej.
– Stalkują tę pisarkę – odpowiedziała Pola, nie odwracając głowy. – Zobacz. Ktoś napisał w komentarzu: „To ta suka jeszcze nie popełniła samobójstwa?”. I zdziwko. Komuś się naraziła.