Читать книгу Zagraj mi na drogę онлайн
102 страница из 114
– I że ona niby siała? – zapytał Kupka, gdy pociąg wjechał na stację. Był wypchany po brzegi, mimo to Zounar jakimś cudem wpakował się do środka.
– Właź! – krzyknął, widząc, że kolega został na peronie. – Jeszcze się wciśniesz!
– Poczekam na następny – wykręcił się Kupka. Nie miał ochoty tłoczyć się wśród tylu spoconych ciał ani kontynuować z Zounarem tematu. Chciał zostać sam. Pójdzie do domu na piechotę i na spokojnie spróbuje odtworzyć w głowie, z jaką miną Pilát dziś rano siedział w „Podkowach”. Na twarzy jak zwykle miał maskę życzliwego równiachy, ale oczy zdradzały co innego. Coś, co bardzo przypominało strach. Kupce wydawało się, że całkiem nieźle zna Piláta, i wiedział, że ten facet boi się w życiu przede wszystkim o własny tyłek. Jaki miał powód do strachu? Czyżby coś wiedział… Co? Ciekawe. Zanurzony w myślach Kupka ruszył w stronę ruchomych schodów.
ssss1 Z j. słowackiego: „Droga Małgorzato, zechciej nam pomóc w tym szczerym staraniu. Spraw w swej łasce, żeby Sabina jak najszybciej zaszła w ciążę. Będzie wspaniałą mamą”.