Читать книгу Zagraj mi na drogę онлайн
13 страница из 114
W tym roku szef mógł lekką ręką przyznawać urlopy, bo od stycznia trafiło im się jedynie osiem zabójstw. Na pewno nie tylko do tylu doszło na terenie stolicy, ale sprawcy pozostałych byli widocznie tak cwani, że uznano je za wypadki, albo w ogóle nikt ich nie odkrył. Możliwe też, że wyjdą na jaw długo po fakcie – jak ostatnia sprawa Mariána. W opuszczonym garażu na Kobylisach odkryto ciała czterdziestoletniej kobiety i jej syna. Dwa miesiące przeleżeli w samochodzie, do którego wnętrza skierowano rurę wydechową. Ślady na ciele chłopca wskazywały, że próbował się wydostać, ale matka trzymała go z całych sił. Samotna, rozczarowana życiem na ziemi dała się omamić wiarą w błogie życie po śmierci w jakimś świecie równoległym i postanowiła zabrać ze sobą dziewięcioletniego synka. Ta historia przepełniła Mariána gniewem i głębokim smutkiem. Gniew z czasem wyparował, ale przygnębienie wpiło się niczym kleszcz i nie odpuszczało, nawet po zamknięciu sprawy. Wyglądało na to, że zagości na dłużej. Aż pewnego wieczora, przesyconego zapachem akacji, w drzwiach niespodziewanie stanęła Sabina. Smutek szybko zwinął żagle.