Читать книгу Zagraj mi na drogę онлайн
14 страница из 114
– Wybierasz się do rodziny, do Lehôtki? – dopytywał Karoch, podpisując Mariánowi wniosek urlopowy.
– Dawno się z nimi nie widziałem – uniknął bezpośredniej odpowiedzi Holina.
– Pamiętaj o mnie, jak będziesz kupował wino – dodał jeszcze szef, który swego czasu zakochał się w złotej, lśniącej Peseckiej Leánce z winnic nad Lehôtką. Marián wolał niczego nie obiecywać. Nie wybierał się na Słowację ani z miłości do wina, ani do krewnych. Mieli z Sabiną inne plany.
Wybrał numer Karocha.
– Co ci leży na wątrobie, Zdeňku? – Marián specjalnie mówił tonem urlopowicza niemającego najmniejszej ochoty na rozmowy o pracy, wykonywanie poleceń służbowych tym bardziej.
– Robota jest.
– To znaczy?
– Olga Brandejsová.
Mariánowi na dźwięk tego nazwiska stanęły przed oczami duże purpurowe litery z plakatu. Kojarzył ją.
– Śpiewaczka operowa?
– Klarnecistka. Gra w naszej praskiej filharmonii. Grała, znaczy się. Wygląda na to, że zamordowano ją w samiutkim Rudolfinum. Wysłałem Lídę na miejsce, ale nie może wziąć tej sprawy.