Читать книгу Zagraj mi na drogę онлайн
20 страница из 114
– I co zrobisz? Chcesz tak dalej żyć? – zapytał Marián.
– Chcę mieć dziecko – odpowiedziała.
Wypadek nie pozostał bez wpływu na sprawność seksualną Rosti. Zrobiła się kapryśna, jak jego psychika. Czuł się w związku z tym poniżony, gorszy, ale uparcie odmawiał pomocy specjalisty. A Sabina miała trzydzieści cztery lata i jej zegar biologiczny tykał.
– Chcę urodzić dziecko, żeby… żeby to wszystko nabrało głębszego sensu – powiedziała, a Marián czuł, że mówiąc „to wszystko”, myślała o własnej ofierze. Zamierzała poświęcić resztę lat dla związku, który jej nie uszczęśliwiał, a nagrodą za tę ofiarę miało być dziecko. I to Rosťa pełniłby wszelkie honory ojcostwa. – A co ze mną? – zapytał, chociaż znał odpowiedź. Pozostanie incognito. Nigdy nie będzie mógł domagać się praw do dziecka Sabiny. Ale za to jej życie nabierze sensu.
Leżała tu, w jego łóżku, zalana miękkim porannym światłem. Patrzył na jej rozluźnione ciało, policzki osmagane górskim wiatrem, szczupłe biodro wystające spod kołdry, biodro, które być może niebawem się zaokrągli, i nagle poczuł, że niczego na świecie nie pragnie równie mocno jak tego, żeby Rosťa już nigdy do niej nie wrócił. Poczuł to tak gorąco i intensywnie, że Sabina otworzyła oczy. Uniosła się z niepokojem.