Главная » Zagraj mi na drogę читать онлайн | страница 58

Читать книгу Zagraj mi na drogę онлайн

58 страница из 114

Młodziutki dyrygent z Izraela, Samuel Hagenbeck, od którego już na próbach emanowała niezwykła ambicja, szybko się zorientował, że w sekcji klarnetów zgrzyta, nie zamierzał jednak odpuszczać. Ten koncert był wstępem do Praskiej Wiosny i chciał, żeby cała Praga zbierała szczęki z podłogi. Posyłał im całą gamę spojrzeń, od motywujących po wściekłe. Wielka symfonia g-moll Mozarta była pewniakiem, ale nawet największy pewniak może zawieść. Wiele wskazywało na to, że tego wieczora w Rudolfinum powtórzą słynną klapę, do której doszło podczas pierwszego wykonania symfonii, u Gottfrieda barona van Swietena. Podobno „Wolfiemu” tak koszmarnie słuchało się własnej kompozycji, że wziął i uciekł. Gdyby teraz siedział na tej sali, pewnie gorączkowo szukałby ołówka, żeby wykreślić na zawsze z symfonii oba klarnety, myślał gorzko Erik podczas Andante. Nagle Olga odłożyła instrument, wstała i uciekła, zupełnie jak „Wolfie”. Oczy Hagenbecka powędrowały w jej stronę tylko na moment, wciąż dyrygował, a wszyscy grali jak gdyby nigdy nic. Chwilę po tym, jak za Olgą zamknęły się drzwi, na pewniaka znów można było stawiać. Erik czuł, że z każdym wdechem, każdym pokryciem klapki, wypełnia go nowa energia. Od trzeciej części wszyscy grali już w doskonałej harmonii, z pełną determinacją. Brawurowe zakończenie zerwało publiczność z siedzeń, rozległy się owacje na stojąco. Ostatecznie zdołali uratować tę XL-kę.

Правообладателям