Читать книгу Zagraj mi na drogę онлайн
80 страница из 114
– Miała przy sobie telefon?
– Jej rzeczy zostały w garderobie. Miała tylko butelkę wody w dłoni… i truciznę we krwi… – rozdramatyzował się szeptem Diviš, ale zaraz mu przeszło. – Chyba. – Zrobił pauzę i dodał, już normalnym głosem: – Ruszyła w dół, na nabrzeże.
– Dlaczego akurat tam? – nie rozumiał Rosťa.
– Wczoraj wieczorem było duszno, a od rzeki zawsze trochę wieje. Zakładała, że tam poczuje się lepiej. – W głosie młodego kolegi pojawiło się przekonanie, które Holina znał aż za dobrze. Właśnie ono czyniło z Diviša trudnego partnera w dyskusji.
– Co było dalej?
– Prawdopodobnie wcale nie poczuła się lepiej. Wróciła więc.
– Dlaczego nie wejściem służbowym?
– Wejście przy sfinksach jest najbliżej nabrzeża. Może zaczęło jej się zbierać na wymioty. Wiedziała, że w holu, koło galerii sztuki, są toalety, pobiegła tam. Nie chciała, żeby koledzy zobaczyli ją w tym stanie.
Rosťa krzywo się uśmiechnął.
– Chyba nigdy naprawdę cię nie rozłożyło. W takich chwilach masz gdzieś, co ludzie powiedzą, i robisz wszystko, żeby się ratować. Tylko dlaczego nie poszła raczej w stronę szpitala? Miała pogotowie dosłownie pod nosem. W szpitalu Na Františku na bank ktoś by…