Читать книгу Zagraj mi na drogę онлайн
94 страница из 114
– Niespodziankę? – Karel poczuł zimny dreszcz na plecach.
– Tak! Kupiłem jej psa. To znaczy suczkę – wyjaśnił Simon. – Też pitbull, ale słodki. Nie jak tamten sukinsyn. Wabi się Brita, ma dopiero trzy miesiące. Olga musi ją odebrać.
– Skąd?
– Od sąsiadów. – Usta Simona rozciągnęły się w szelmowskim uśmiechu, który Karel znał aż za dobrze. Zawsze oznaczał nadchodzące kłopoty. – Wiem, powinienem najpierw spytać. Ale gdyby Olga nie zechciała Brity, ja ją wezmę… albo może ty? Nie chcielibyście z Lídą szczeniaczka?
Karel patrzył na brata bez słowa. Nagle poczuł ogromne zmęczenie. Jak w dzieciństwie, kiedy ojciec zabierał ich do cyrku. Akrobaci fikali niesamowite koziołki, klauni prezentowali coraz to śmieszniejsze gagi, tyle emocji, gwaru i wesołej zabawy, że… nie można było tego znieść. Karel wciąż pytał, kiedy wrócą do domu. Czuł, że zaraz pęknie mu głowa. Ale ojciec się upierał, że skoro już kupili takie drogie bilety, muszą zostać do końca.
– Nigdy nie planowaliśmy psa. Ale oczywiście mogę o tym porozmawiać z Lídą…