Читать книгу Zagraj mi na drogę онлайн
95 страница из 114
– Cała ta gadka nie ma sensu – przerwał Simon. – Olga oszaleje na jej punkcie i zabierze ją ze sobą do Hamburga.
– Nie sądzę.
– Znowu zaczynasz? Nie chcę już nigdy więcej słuchać, co o niej wygadujesz!
– Teraz… będziesz musiał posłuchać – wydusił z trudem Karel. Znów chwycił dłoń brata i mocno ścisnął ją w swojej.
– Do widzenia – pożegnała się z Kupką portierka, kiedy zwrócił klucz do kanciapy technicznych. Jej zwykle rozciągnięte w życzliwym uśmiechu usta były dziś ciasno zasznurowane, w oczach miała niepokój.
– Do widzenia – odparł podobnym tonem, z takim samym wyrazem twarzy. Wyszedł z budynku. Sądził, że Zounar dawno poszedł do domu, lecz ku swojemu zdziwieniu natknął się na niego na zewnątrz. Stał, wpatrując się w odgrodzone taśmą policyjną schody przy rzeźbach sfinksów. Zapalał właśnie papierosa i widząc młodszego kolegę, wyciągnął paczkę w jego stronę.
– Dzięki. – Pokręcił głową Kupka. Dręczył go ostry, przeszywający ból w okolicy czoła. – Łeb mi pęka.
– Mnie też. Napieprza, aż w uszach dzwoni – wyznał Zounar i ruszył z nim. Ból głowy widocznie nie przeszkadzał mu w łapczywym zaciąganiu się dymem.