Читать книгу Wiemy, że pamiętasz онлайн
13 страница из 116
Wielu starych ludzi umiera w taki sposób, pomyślał, podczas gdy wóz toczył się powoli koleinami, a serce Olofa waliło tak, że aż dudniło mu w uszach. Dostają zawału albo udaru, przewracają się i już po nich. Policja mało się tym przejmuje. Wielu żyje samotnie i nieraz mijają lata, zanim ktoś ich znajdzie.
Ale po co zamknął w kuchni psa?
Olof gwałtownie zahamował. Kundel stał na samym środku drogi, tuż przed maską samochodu. Jeszcze dziesięć metrów, a głupi sierściuch skończyłby pod kołami. Sterczał z rozdziawionym pyskiem i wywieszonym językiem, ze skudłaconym futrem i podnieconym wzrokiem, czarny jak smoła. Wyglądał jak owoc dzikiej orgii w leśnych ostępach. Łeb jak u labradora, futro skołtunionego teriera i uszy w szpic.
Olof wrzucił luz i nacisnął gaz, żeby go wystraszyć. Musiał dostarczyć tego pontiaca, prawdziwą perełkę. Wóz miał się wkrótce znaleźć w warsztacie szefa, z kluczykami ukrytymi w umówionym miejscu.
Pies nie ruszył się z miejsca.
Olof bał się zatrąbić, bo gdyby usłyszeli go sąsiedzi, ktoś potem mógłby dodać sobie dwa do dwóch. Wysiadł więc i spróbował przegonić zwierzaka. Ten wciąż tkwił na drodze i tylko się na niego gapił.